euforia. dużo euforii. nawet bardzooo dużo euforii. bo jeszcze wakacje. bo jeszcze Polska. i wieś. i kawa na tarasie. cykają koniki polne. a potem smuteczek ( no umówmy się, gorzkie łez u niektórych przelewanie!) bo już Polski nie ma. ale są klocki lego. dużo klocków lego. a nawet baaardzooo dużo klocków lego. wertujemy książki. zatapiamy się w nich. wracamy do swojego rytmu. lubimy rytm swój… każdy powinien wypracować swój ulubiony ……. to moje podsumowanie sierpnia, w wielkim telegraficznym skrócie, jak posta piszę to dzieci już od 2godzin w szkole! odstawione, pożegnane, po pleckach poklepane! są dzielne. gotowe! taka naturalna kolej rzeczy! a skoro tak kolej taka jest jaka jest, to cieszmy się póki trwa;) równie dobrze mogłyby dzisiaj, jutro, pojutrze brać ślub, lub się żenić (nigdy nie wiem czy przecinek koło “lub” to już nie jest lekka przesada) … a skoro o tym ślubie mowa – to już w myślam staję się gotowa na piękny fotograficzny wyjazd 😉 trzymta kciuki!